Był letni dzień. Słońce prażyło na peronie, a ja pomogłem starszej pani wysiąść z pociągu. Trzymałem ją za ramię i zobaczyłem: tę samą bliznę, w tym samym miejscu, co u mojej matki. Prawdziwe kopiowanie i wklejanie.
Wtedy nic nie powiedziałem. Za dużo ludzi, za mało czasu. Ale ta wizja mnie pochłonęła. Musiałem zrozumieć. Zadzwoniłem więc do mamy, lekko gorączkując. A potem odpowiedziała mi niemal szyderczym tonem:
« Ale wiesz, zobaczmy! To jest blizna po szczepieniu przeciwko ospie! »
Popularna marka… a jednak zapomniana
zobacz ciąg dalszy na następnej stronie