„No cóż, zawiodłeś” – powiedziałam z mieszaniną gniewu i smutku. „A teraz muszę iść”. Nie mogłam zostać w tym domu ani chwili dłużej. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do żółtej walizki. Kiedy ją zamknęłam, uderzył mnie ciężar tego, co się stało.
Ta torba, która sprawiła mi tyle bólu, stała się teraz moim ratunkiem. „Potrzebuję czasu do namysłu” – powiedziałam stanowczo. „Nie kontaktuj się ze mną”. „Jenny, proszę” – błagał. „Damy radę”. „Nie, nie damy rady” – odpowiedziałam stanowczo. „Okłamałaś mnie”. „Zdradziłaś mnie”. Z tymi słowami wyszłam za drzwi i pojechałam do najbliższego hotelu. Zameldowałam się, czując się otępiała.
Pokój był skromny i bezosobowy, ale stanowił azyl. Zapadłam się w łóżko, zatopiłam głowę w książce, którą chwyciłam, i pozwoliłam łzom płynąć swobodnie. Mężczyzna, którego miałam poślubić, zniszczył mój świat i nie wiedziałam, jak go poskładać.
Następnego ranka skontaktowałam się z moimi bliskimi przyjaciółmi i rodziną. Ich reakcje były mieszanką zaskoczenia i gniewu. „Nie mogę uwierzyć, że ci to zrobił” – wykrzyknęła moja najlepsza przyjaciółka, Lisa. „Lepiej ci bez niego”. „Pomożemy ci przez to przejść, bez względu na wszystko” – zauważył mój brat, który zazwyczaj jest nadopiekuńczy. Moja rodzina stała przy mnie, oferując wsparcie i pocieszenie.
„Należymy do niej”.
„Dziękuję, Jenny” – dodała mama. „Przejdziemy przez to razem”. „Dziękuję, mamo” – powiedziałam cicho, z ulgą. O dziwo, Claire i ja pozostałyśmy w kontakcie. Spotkałyśmy się jeszcze kilka razy i odkryłyśmy nieoczekiwaną koleżeńską więź w naszym wspólnym cierpieniu.
Nasze rozmowy były otwarte i szczere. „Bardzo mi przykro z powodu tego, jak się dowiedziałaś” – przeprosiła Claire pewnego dnia przy kawie. „Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić”. „Wiem” – powiedziałam. „W jakiś dziwny sposób jestem ci wdzięczna. Uratowałaś mnie od całego życia w kłamstwach”. Staliśmy się dla siebie nawzajem nieoczekiwanym źródłem pocieszenia. Dzielenie się doświadczeniami pomogło nam się zagoić. Pocieszała nas świadomość, że nie jesteśmy sami w naszej zdradzie. „Nigdy nie sądziłam, że znajdę przyjaciela w tym bałaganie” – mruknęła Claire z bladym uśmiechem. „Ja też nie” – odpowiedziałam. „Ale jesteśmy tu i to pomaga”. Z biegiem dni, które zamieniały się w tygodnie, zaczęłam rozmyślać o tym, co się stało.
Następna strona