„To nic, kochanie” – powiedziałam, łagodząc ton. Ale kiedy zapytała, co to znaczy, powiedziałam jej prawdę.
„On chce, żebym opowiedziała naszą historię, podzieliła się wszystkim, przez co przeszliśmy”.
Oczy Emily zabłysły dumą. „Musisz to zrobić. Ludzie muszą usłyszeć, jaka jesteś silna”.
Kilka miesięcy później nasza historia była wszędzie: w telewizji, gazetach i internecie. Na początku wydawało się to przytłaczające. Ale wraz z rozwojem kampanii rosło również wsparcie. Listy przychodziły od ludzi, którzy znaleźli nadzieję w naszej podróży.