Starsza pani codziennie znajduje pieniądze na podłodze, widzi, jak jej kot je przynosi i podąża za nim – Historia dnia

„Ugh” – miauknął do niej Lucky.

„Jaki odważny kociak”. Wendy pogłaskała przybysza i dała mu jedzenie. „Wiedziałam, że będziesz dla mnie idealny”.

Wendy zrobiła sobie na kolację grillowany ser. Podczas jedzenia obserwowała z miłością, jak koty się poznają. Chociaż nie mogła sobie pozwolić na kolejnego zwierzaka, Wendy nie miała serca odmówić, gdy jej przyjaciółka ze schroniska zadzwoniła wcześniej tego dnia.

„Nikt nie chce tego kota” – powiedziała Hannah. „Nie potrafią spojrzeć poza jego blizny i wiek i dostrzec słodkiej osobowości. Jeśli go nie weźmiesz, Wendy, nie wiem, co się z nim stanie”.

„Karmienie pięciu kotów nie różni się aż tak bardzo od karmienia czterech” – argumentowała Wendy.

„Najważniejsze jest to, że Lucky ma dobry dom, w którym spędzi resztę życia”.

Wendy szybko jednak zauważyła, jaką różnicę to robi dla jej budżetu. Karma i żwirek dla kotów kończyły się odrobinę szybciej, a jej emerytura była już trochę uboga.

Pewnego dnia Wendy usiadła, żeby wymyślić, jak sobie radzić, nie sięgając do swoich skromnych oszczędności. Kiedy liczyła, jej uwagę przykuło bolesne miauczenie. Wpadła do salonu i od razu zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak z Luckym.

„Ale czy będzie dobrze, doktorze Perry?” Wendy przycisnęła dłoń do przezroczystego pudełka. W środku Lucky leżał zwinięty w kłębek z kroplówką podłączoną do nogi. Jego oczy były matowe z bólu.

„Robimy dla niego, co możemy, Wendy, ale wszystko zależy od tego, co wydarzy się dalej. Wszystko, co możemy zrobić, to modlić się, żeby zareagował na leki”.

Wendy wpatrywała się w Lucky’ego. Nie była nawet pewna, czy będzie w stanie zapłacić za jego leczenie, ale nie mogła też pozwolić, żeby cierpiał. Chciała go pogłaskać, żeby Lucky wiedział, że nie jest sam.

 

Leave a Comment