„Leona, tu Nora. Musicie natychmiast przyjść. Znalazłam coś niepokojącego w moich śmieciach”.
Głos Leony spoważniał, gdy opisywałam zawartość kosza. „Nie dotykaj niczego. Już idę. Zostań w domu z dziećmi, dopóki nie dotrę”.
Po rozłączeniu się nie mogłam pozbyć się strachu. W naszej okolicy doszło ostatnio do serii włamań z użyciem niepokojąco podobnych metod – środków chemicznych do osłabiania zamków i ostrożnego usuwania dowodów. Przemknęła mi przez głowę przerażająca myśl: mój dom był następny na liście.
„Mamo, co się stało?” zapytał Kai, zauważając mój dyskomfort.
„Wszystko w porządku” – zapewniłam go, choć mój uśmiech wydawał się wymuszony. „Chodźmy jeść”.
Właśnie gdy zaczęliśmy jeść, ktoś zapukał do drzwi. Byłam spięta, ale poczułam ulgę, gdy zobaczyłam Leonę przez wizjer.
„Dzieciaki, zostańcie tutaj i dokończcie kolację” – powiedziałem, zanim wyszedłem, żeby z nią porozmawiać. Wyjaśniłem Leonie wszystko – notatkę Raviego, jego dziwne zachowanie i to, co znalazłem w śmieciach. Słuchała uważnie, błądząc wzrokiem po ulicy.
„Dobrze postąpiliście, dzwoniąc do mnie” – powiedziała. „Sprawdzę, co znaleźliście i dam to do analizy. Tymczasem zdecydowanie zalecam wam wzmocnienie ochrony. Będziemy patrolować teren całą noc”.