Tego dnia Rick Swope postanowił spędzić spokojny dzień w zoo w Detroit ze swoją żoną i dziećmi. Nie miał pojęcia, że kilka godzin później stanie się cichym bohaterem. W obliczu wszechobecnej bezruchu, instynkt współczucia popchnął go do pokonania przeszkód, aby uratować życie… Nie ludzkie, ale mimo to przytłaczające.
Chwila paniki na oczach dziesiątek bezradnych gości
Akcja rozgrywa się w 1990 roku na wybiegu dla szympansów. Jo-Jo, 18-letni szympans, jest ścigany przez bardziej agresywnego szympansa. Podczas próby ucieczki przypadkowo wpada do fosy otaczającej zagrodę. Szympansy nie potrafią pływać i Jo-Jo szybko wpada w kłopoty. Jest zdenerwowany i próbuje utrzymać się na powierzchni… bezskutecznie.
Wokół niego zgromadzeni goście z przerażeniem obserwują tę scenę. Jednak żaden pracownik nie odpowiedział. Teren jest zamknięty dla zwiedzających, a operację uważa się za zbyt ryzykowną: dorosły szympans może ważyć prawie 90 kg, a jego siła znacznie przewyższa siłę człowieka.
Ojciec przeciwstawia się zaklęciu i podejmuje próbę dokonania niemożliwego
Spośród świadków, jeden mężczyzna odmawia pozostania widzem. Rick Swope, 33-letni kierowca ciężarówki, nie może znieść myśli, że będzie musiał patrzeć, jak zwierzę tonie, nie próbując nic zrobić. Zignorował instrukcje bezpieczeństwa, wspiął się na barierę i zanurzył się w mętnej wodzie.
„Spojrzał na mnie. Myślę, że zrozumiał, co się dzieje” – powiedział później „Chicago Tribune”.
Więcej informacji znajdziesz na następnej stronie