Nie czekając na wyjaśnienia, Alexander odwrócił się i wrócił do samochodu, nie oglądając się za siebie. Wiedział, że musi zdążyć na lot i spotkanie, które zadecyduje o przyszłości jego firmy, ale gdy jechał na lotnisko, nie dawało mu spokoju niepokojące uczucie. Wiedział, że Grace nie była po prostu bezdomną, której pomógł; coś w niej głęboko go poruszyło, nawet jeśli wahał się przyznać dlaczego.
W międzyczasie Grace, wciąż w szoku, cicho weszła do rezydencji. Otuliło ją ciepło domu, wzięła głęboki oddech, wciągając słodki zapach unoszący się w powietrzu. Luksus, który go otaczał, wydawał się czymś z innego świata, odległą rzeczywistością, a rezydencja z każdym krokiem robiła się coraz bardziej imponująca.
Przytuliła Lucy i powoli przeszła przez przestronny salon, gdzie ozdobne meble, dzieła sztuki i kryształowy żyrandol sprawiały, że wszystko wydawało się mirażem. Dla Grace było to nieoczekiwane i niemal cudowne schronienie, miejsce, w którym mogła wreszcie odpocząć, choćby tylko na jedną noc. W miarę upływu nocy Grace znalazła wygodny pokój, w którym mogła położyć Lucy na miękkim łóżku – na które nigdy nie mogła sobie pozwolić dla córki.
Oczy Lucy rozbłysły na widok luksusowego pokoju, a Grace nie mogła powstrzymać się od wzruszającego uśmiechu. Przez chwilę czuła się prawdziwie błogosławiona, widząc córkę w bezpiecznym otoczeniu, choć nie wiedziała, co przyniesie jej przyszłość. Tej nocy, gdy na zewnątrz szalała burza, Grace pozwoliła sobie na chwilę wytchnienia.
Dom Alexandra był niezwykłym azylem, ale w tej chwili to było wszystko, co miała i czego potrzebowała. Zamykając za sobą drzwi, Grace poczuła, jak lata udręki i niepewności znikają z jej ramion, jakby zostawiła je na zewnątrz. Nieskazitelne ściany, luksusowe meble i wysokie okna z widokiem na ciemny, rozświetlony deszczem ogród czyniły to miejsce surrealistyczną oazą.
W milczeniu, jakby bojąc się obudzić ze snu, Grace pozwoliła swojemu spojrzeniu wędrować po ogromnym pokoju, niemal nie wierząc własnym oczom. W jego ramionach Lucy spała, nieświadoma swojego miejsca pobytu, ale wtuliła się w ramiona matki, jakby po raz pierwszy poczuła się bezpiecznie. Grace wiedziała, że ta okazja, choć mało prawdopodobna, była małym cudem.
Dla kogoś takiego jak ona, bez stałego domu ani stabilnego schronienia, świadomość, że może spać bez zmartwień, była niewyobrażalnym luksusem. Rozglądając się, zauważyła otwartą kuchnię wyposażoną w lśniące sprzęty. Smutek popchnął ją do podejścia, ale głód przezwyciężył wszelkie wahania. Straciwszy dom, szanse na znalezienie dobrego posiłku były niewielkie, a gotowanie ze świeżych składników jeszcze rzadsze.
Bez większego namysłu delikatnie położyła Lucy na jednej z sof, upewniła się, że wciąż twardo śpi, i poszła do kuchni. Szafki wokół niej były nieskazitelnie uporządkowane, odsłaniając półki pełne produktów, których nie widziała od dawna. Gwałtownym gestem otworzyła szufladę lodówki i odkryła owoce, warzywa i nabiał, świeże i apetyczne w białym świetle.
Niepewnie wyciągnęła kilka składników, jakby każdy ruch mógł przełamać magię chwili. Wybrała jajka, trochę warzyw i kromkę domowego chleba, czując prostą radość, gdy zaczęła przygotowywać posiłek. Mieszając jajka na patelni, Grace nie mogła ukryć emocji, które ją poruszyły.
Gotowanie było dla niej rutyną, ale dla niej oznaczało stabilizację, bezpieczeństwo i przede wszystkim poczucie kontroli, którego od dawna jej brakowało. Gdy słodki aromat gotowanych jajek zaczął wypełniać kuchnię, na jego twarzy pojawił się dyskretny uśmiech. To było znajome uczucie, ale dawno zapomniane.
Pokroiła Lucy na małe kawałki, wyobrażając sobie reakcję córki na posiłek przygotowany z miłością i troską. Kilka minut później ten prosty, a zarazem pożywny posiłek był gotowy, a Grace usiadła przy stole, z ciepłem w sercu i ulgą w oczach. Zapach obudził Lucy, a Grace pocieszyła ją z czułością, która przezwyciężyła głód i wyczerpanie.
Dziecko uśmiecha się, a w jego oczach błyszczy niewinność kogoś, kto ignoruje trudności życiowe. Grace karmi je cierpliwie, śmiejąc się cicho z każdego kęsa zachwyconej miny Lucy. Dla wielu to codzienność, ale dla Grace to jak skrawek normalności wykradziony z przeszłości.
Podczas jedzenia,