Milioner widzi żebraczkę z dzieckiem w deszczu w drodze na lotnisko i daje jej klucze do swojej willi! Ale to, co odkrywa po powrocie, pozostawia go bez słowa…

Ten prosty gest zdawał się zawierać w sobie słodycz i prostotę, które poruszyły go głęboko i niespodziewanie. „Jest niesamowita” – wyszeptał Aleksander, patrząc na Grace, która uśmiechała się teraz z dumą i wzruszeniem. „Tak, jest” – odpowiedziała Grace, a jej oczy błyszczały nieopisanym wzruszeniem.

Uścisnęła mocno Lucy i kontynuowała niemal szeptem: „Ja… nie wiem, jak ci dziękować. Spokojna noc, dach nad głową, po tak długim czasie, były jak sen”. Aleksander poczuł wpływ słów Grace i uświadomił sobie, jak wiele znaczyła dla niej ta noc.

Każde jego słowo dawało mu rosnące poczucie odpowiedzialności, czego nie mógł zignorować. Grace nie była po prostu obcą osobą; on mu pomógł. Ona i Lucy wypełniły niewidzialną pustkę w jej życiu.

Ta prosta scena, okraszona serdecznym śmiechem i uśmiechami, wniosła nową energię do domu, a w niewytłumaczalny sposób również do jego serca. „Miłosierdzie” – powiedział Aleksander cichym, ale szczerym głosem. „Nie musisz mi dziękować”.

Właściwie myślę, że potrzebuję tego tak samo jak ty. Grace spojrzała na niego, zaskoczona i wzruszona tym niespodziewanym wyznaniem. Nigdy by nie pomyślała, że mężczyzna taki jak Alexander, tak potężny i zaradny, mógłby przyznać, że potrzebuje czegokolwiek, a co dopiero jej i ich córki.

Ale tam, przed nią, wydawał się bardziej ludzki, a nawet bardziej bezbronny, jakby to wyznanie było poddaniem się jej własnym uczuciom. Nagle Grace uświadomiła sobie, że nosi w sobie również cichą samotność. „Mimo to jestem wdzięczna” – wyszeptała cicho, a jej głos przepełniały emocje. „To miejsce, ta szansa, znaczy o wiele więcej, niż potrafię wyrazić słowami”.

Po tylu wyrzeczeniach to więcej, niż mogłam oczekiwać. Przytulając Lucy, Grace poczuła ulgę zalewającą całe jej ciało. Oferta Alexandra, by pozwolić jej zostać tak długo, jak zechce, przerosła jej najśmielsze oczekiwania.

Bezpieczeństwo płynące z wiedzy, że jej córka będzie miała bezpieczne miejsce do spania, było darem, którego nigdy nie spodziewała się otrzymać. Trudy, zimno, samotne noce i ciężar tylu niedostatków wydawały się teraz mniej dotkliwe, jakby sam fakt przebywania pod tym dachem wystarczał, by przywrócić mu siły. Intensywność ulgi Grace obudziła coś w Aleksandrze.

Dostrzegł, że w tej kobiecie jest czułość, cicha duma i determinacja, których rzadko widywał. Patrząc, jak Grace obejmuje Lucy z mieszanką miłości i troski, zastanawiał się, jak ktoś, kto tak wiele wycierpiał, może wciąż emanować taką dobrocią. Zanim wyszedł, pochylił się i delikatnie pogłaskał Lucy po twarzy, która z zaciekawionym spojrzeniem znów się roześmiała, trzymając palec jak zabawkę.

Aleksander poczuł niespodziewaną czułość i w tym drobnym geście coś się zmieniło. Uświadomił sobie, że ten dotyk i ten śmiech w jakiś sposób rozpaliły w nim niewytłumaczalną iskrę, taką, która wydawała mu się właściwa i kompletna. Grace patrzyła, jak Aleksander odchodzi, ogarnięta falą spokoju.

Jego hojność nie była jedynie kwestią ochrony; to było coś w rodzaju cichej akceptacji, koła ratunkowego dla nas obojga. Coś niewidzialnego i potężnego zdawało się ich łączyć. Nie wiedziała, czy on czuje to samo, ale to doświadczenie, ta chwila połączenia, nigdy nie zostanie zapomniana.

Victoria Sinclair bez ostrzeżenia zbliżyła się do rezydencji, zdecydowanym krokiem i nieruchomym wzrokiem. Kierowca wysadził ją przy imponującym wejściu i spodziewała się, że zastanie Aleksandra do swojej dyspozycji, tak jak zwykle robił to w przypadku Grace i Lucy. Wiktoria była dziedziczką imperium, które dorównywało imperium Aleksandra, a ich burzliwy związek zawsze charakteryzował się intensywną i pełną rywalizacji namiętnością.

Wiktoria była ambitna, dumna i miała niemal niezachwiane przekonanie o swojej roli w życiu Aleksandra. Dlatego kiedy weszła nieproszona, nie zadała sobie trudu, by się przedstawić, przekonana, jak zawsze, że ucieszy się na jej widok. Przeszła przez główny salon, podziwiając znajomy luksus domu, a kilka kroków dalej zastała Aleksandra czytającego dokumenty w swoim gabinecie.

Przywitał ją z powściągliwym zaskoczeniem, ale nie mógł ukryć lekkiego niepokoju. W ostatnich miesiącach dystans między nimi się zwiększył i Wiktoria wiedziała, że coś się zmieniło. „Aleksandrze” – powiedziała Wiktoria z pewnym siebie uśmiechem i przenikliwym spojrzeniem.

Ciąg dalszy na następnej stronie

Leave a Comment